Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki

Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki

Leciwy szmonces mówił o tym, że jak na początku przedsięwzięcia jeden ze wspólników ma pieniądze, a drugi doświadczenie, to często po zakończonym „biznesie” stan posiadania jest dokładnie odwrotny. Oczywiście pieniądze i doświadczenie, wykorzystane mądrze, przy odpowiedniej dawce wzajemnej lojalności i zaufania, tworzą nieraz niezastąpiony duet. Aby jednak nie stać się tym, który wcześniej miał pieniądze, a teraz ma doświadczenie, a przynajmniej zminimalizować to ryzyko, warto ustalić reguły, według których dany projekt będzie realizowany.

Gdy kilku już działających na rynku lub przyszłych przedsiębiorców postanawia razem przystąpić do realizacji ustalonego wspólnie celu gospodarczego, a nie dysponują oni równym potencjałem materialnym, aby wyposażyć spółkę w potrzebny majątek, należy dokładnie ustalić, jak te różnice zostaną wyrównane lub jakie odzwierciedlenie znajdą w podziale spodziewanych profitów z działalności. Zarówno zasada swobody umów, jak i przepisy kodeksu spółek handlowych, pozwalają na sporą swobodę w kształtowaniu wzajemnych stosunków gospodarczych wspólników. Dlatego właśnie przed przystąpieniem do inwestycji, warto zawrzeć umowę inwestycyjną, która w przejrzysty sposób ureguluje to, co nie powinno znaleźć się w umowie spółki i dotyczy wzajemnych relacji pomiędzy wspólnikami, a nie stosunków na linii wspólnik – spółka.

Nie ma również przeszkód, aby w umowie spółki zawrzeć takie postanowienia, które pozwolą w jak największym stopniu odzwierciedlić fakt, że wkłady wspólników nie były równe, w związku z czym ich udział w podziale wspólnego tortu nie musi być taki sam. Temu ze wspólników, który wyłożył więcej pieniędzy, czy innych aktywów, można choćby przyznać większą kontrolę lub dodatkowe uprawnienia, jednocześnie nie krzywdząc wspólnika mniejszościowego. Kształt przyszłej umowy spółki powinien zostać określony już w umowie inwestycyjnej, ponieważ odpowiednie klauzule w akcie założycielskim są konieczne, aby zabezpieczyć interesy poszczególnych wspólników – ich wprowadzenie powinno być elementem optymalizacji biznesowej przedsięwzięcia.

Nie warto inwestować, nie mając pewności co do reguł gry

W środowisku prawniczym często można usłyszeć, że umowy pisze się nie dla stron, tylko dla sądów. Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, zważywszy, że dopóki między stronami panuje zgodność co do sposobu realizacji umowy, to do jej zapisów nie ma potrzeby w ogóle sięgać. Co innego, gdy jeden z kontrahentów ma inne zdanie o swoich obowiązkach niż pozostali – wtedy zazwyczaj sąd musi zostać przekonany do racji którejś ze stron, ponieważ w razie konfliktu może, co do zasady, przychylić się do stanowiska tylko jednej z nich.

Dlatego tak ważne jest, by zadbać o odpowiednio skonstruowane, klarowne i niepozwalające na snucie domysłów zapisy umowne, które pozwalają znaleźć rozwiązanie każdego konfliktu. Nie warto też wprowadzać do umowy spółki zapisów, ani nadmiernie szczegółowych, ani nadmiernie ogólnych. Może to bowiem działać na niekorzyść stron – w pierwszym przypadku dlatego, że nie sposób przewidzieć wszystkich możliwych sytuacji i łatwo coś pominąć; w drugim zaś – bo rozstrzygnięcie konfliktu bywa bardzo trudne do przewidzenia. Jest to istotne zwłaszcza w kontekście tego, że po pierwsze w grę wchodzą nierzadko duże pieniądze, a po drugie będąc pozwanym, w sądzie nie da się nic wygrać – można co najwyżej nie przegrać. Naczelną zasadą planującego inwestycję przedsiębiorcy powinno być zatem, że żadne pieniądze nie są wpłacane, dopóki nie jest ustalone, jak zostaną zagospodarowane.

Dobra umowa to spokojniejszy sen w przyszłości

Jak już wspomniano, umowa inwestycyjna może i powinna zabezpieczać interesy obu stron, sprawiedliwie określać prawa i obowiązki każdego ze wspólników proporcjonalnie do wkładu (niekoniecznie w rozumieniu stricte finansowym) wniesionego do przedsięwzięcia. Kontrakt taki może również przewidywać uprawnienia lub obowiązki, które zmaterializują się dopiero w przyszłości – przykładowo: zwiększenie wkładu jednego ze wspólników, proporcjonalne dofinansowanie spółki, uprawnienie do nabycia nowych udziałów przez poszczególnych wspólników, uprawnienia do powoływania i odwoływania członków organów spółki, uzależnienie przyszłego, dalej idącego zaangażowania wspólnika od wyników finansowych osiąganych przez spółkę. Tym sposobem już na etapie planowania inwestycji będzie można nakreślić kilka możliwych scenariuszy, z których jeden się prawdopodobnie zrealizuje. Oczywiście życie jest nieprzewidywalne, jednak prawidłowo skonstruowana umowa powinna zawierać odpowiednie zapisy o dużym stopniu ogólności, które w razie potrzeby można zinterpretować w świetle różnych zdarzeń, tak aby nic nie zaskoczyło przedsiębiorcy.

Kilka rad na koniec? Po pierwsze, zasady współpracy należy formalizować przed jej podjęciem. Po drugie, nie powinno się angażować finansowo, jeśli wszystkie warunki nie zostały spisane. Po trzecie, nie warto próbować pisać umowy inwestycyjnej samemu, bo przyszłe koszty mogą okazać się dużo wyższe, niż na początkowym etapie. Po czwarte, ryzykować można na niwie biznesowej, nie w sferze prawnej, dlatego należy wybierać zaufanych prawników, którzy pomogą sporządzić i nadzorować wykonanie umowy.

Autor:

radca prawny Robert Nogacki

Kancelaria Prawna Skarbiec specjalizuje się w ochronie majątku oraz doradztwie strategicznym dla przedsiębiorców.